Przy okazji publikacji mojego zdjęcia w styczniowym numerze "Digital Camera" postanowiłem napisać parę słów o filtrach, jednakże ze względu na ograniczoną ilość miejsca pod zdjęciem nie było możliwości zamieszczenia całość tekstu. Tutaj jednak możecie zapoznać się z całością tekstu:
Zdjęcie tej przepięknej i zarazem długo przeze mnie wyczekiwanej aury zimowej powstało w Nowym Targu blisko mojego domu przy rzece Biały Dunajec. Było to 06 grudnia 2016 r o wschodzie Słońca dzień po pierwszych intensywnych opadach śniegu. Jednak sam pomysł tego kadru powstał jeszcze latem. Uznałem wtedy, że najciekawsze warunki, czyli przede wszystkim światło (kąt padania), oraz cała sceneria, najkorzystniej wyglądać będą zimą. Do określenia kierunku z którego można było się spodziewać pierwszych promieni światła użyłem aplikacji „The Photographer’s Ephemeris” ( iOS, Android lub online). Całym zamysłem była prostota tak więc i realizacja miała być prosta. Do wykonania tegoż kadru użyłem obiektywu szerokokątnego przymykając go do f11. Celem było zapewnienie optimum pomiędzy maksymalną głębią ostrości a limitem dyfrakcyjnym, który drastycznie ujawnia się przy mocniejszym niż f11 (dla pełnej klatki) przymknięciu przysłony. Na obiektyw nakręciłem jedynie filtr polaryzacyjny, gdyż od dłuższego czasu całkowicie zaprzestałem używać filtrów połówkowych uważając je za zbyteczne. W przypadku gdy rozpiętość tonalna sceny przekracza możliwości matrycy, używam funkcji bracketingu a następnie na etapie obróbki za pomocą Photoshopa, koryguję techniczne niedostatki matrycy łącząc ekspozycję (praktycznie zawsze 3 [-1,0,+1]). Jednak tym razem matryca mojego aparatu poradziła sobie bez problemu w jednej ekspozycji, naświetlając kadr bez clippingu zarówno w zakresie świateł jak i cieni (co nie zmienia faktu, że dla pewności naświetliłem 3 klatki w bracketingu). W poplenerowej selekcji do dalszej, aczkolwiek prostej obróbki wybrałem kadr z ekspozycją „+1” kierując się zasadą „naświetlania na światła”.
Wracając do aspektów „nietechnicznych” bardzo miło wspominam fakt, że ów kadr udało mi się wykonać niejako za ”pierwszym podejściem” co niestety w przypadku fotografii pejzażowej udaje się niezwykle rzadko. Było to właściwie kluczowe biorąc pod uwagę fakt, że już kilka godzin później na dziewiczym śniegu zamiast pojedynczych tropów zajęczych wydeptana była ludzką nogą niezbyt efektowna szeroka aleja.
Można uznać, że tytuł zdjęcia „The First…” ma dwojakie znaczenie: ponieważ odzwierciedla dziewiczość pierwszego śniegu ale i też „prawdziwie pierwsze” zimowe promienie wschodzącego Słońca.
© 2023 created by Krzysztof Mierzejewski
Tatry
Podhale
Kasprowy Wierch